niedziela, lutego 21, 2010

139. O niecywilizacji.


Bo za każdym razem, kiedy słyszałam reklamę You Can Dance, miałam w oczach łzy. Znalazłam tę piosenkę i siebie w niej. 

Ja nadal chora, siedzę w domu, a towarzyszem mojego stanu są tony chusteczek, lampka, którą zabrałam z pokoju mamy i różana pomadka Bebe. Zdążyłam już zacząć czytać drugą książkę z cyklu o Ani (czytam je nie po kolei; mogłabym teraz w sumie zacząć którąś z nowych książek... i wypożyczyć Balladynę). Dotarłam do piątego świata w Mario Forever i zachwyciła mnie melodia na drugim etapie, po prostu ją uwielbiam! Pewnie też dlatego ten etap jest moim ulubionym. :) Nie mam zbytniego natchnienia do pisania mojej powieści, chociaż co najmniej raz dziennie otwieram plik z nią... Jak udaje mi się dopisać parę linijek, jestem zadowolona. Z niecierpliwością oczekuję natchnienia. Mojego maziajkowego żelu pod prysznic zostało już dosyć mało w butelce, ale momentami żałuję, że jest tak wydajny. W ogóle, chyba będę tu trochę pisać o kosmetykach, mam nadzieję, że nie zostanie to przez Was zbyt źle odebrane. Po prostu lubię o nich pisać... Może to dziwne. Planuję sobie jeszcze w ferie stuningować półeczkę z figurkami itp. - wyrzucić stamtąd prawie wszystko, a zapełnić gadżetami, które sama sobie wybiorę i które naprawdę będą mi się podobały. Bo na razie jest tam mnóstwo jakichś figurek, które dostałam w prezencie i innych dziwnych rzeczy, które trzymam... sama nie wiem, po co.

Oglądałam dzisiaj Kobietę na krańcu świata. Martyna Wojciechowska była gdzieś w Afryce i uczestniczyła w przygotowaniach do wesela. Miał się odbyć ślub młodej dziewczyny z synem wodza wioski. Wszystko było pięknie-ładnie, ale coś mi jednak nie pasowało. Zaraz jednak wszystko się wyjaśniło, bo oto pokazano wypowiedź panny młodej, która brzmiała mniej więcej tak:

"Jestem smutna, bo wychodzę za tego, którego nie kocham. Muszę tak zrobić, bo według tradycji dziewczyna musi wyjść za mąż za mężczyznę, którego wybiorą dla niej rodzice. Nie kocham go. Kocham chłopaka z sąsiedniej wioski. To z nim chciałabym wziąć ślub. To jego żoną chciałabym zostać."

Może i zrobiłam się ostatnio za bardzo uczuciowa, ale bardzo mnie to uderzyło. Znowu byłam bliska płaczu. Zaczęłam się zastanawiać, jak to możliwe, dlaczego tak się dzieje, skąd biorą się takie głupie tradycje. I kiedy tak o tym rozmyślałam, zrozumiałam też, że tego typu tragedie dzieją się nie tylko gdzieś na końcu świata, w niecywilizowanej podobno Afryce. Przecież takie same dramaty rozgrywają się i tutaj. Takie same dramaty, czyli małżeństwa z niemiłości.

Małżeństwa dla pieniędzy, małżeństwa dla sukcesu, małżeństwa dla władzy. Małżeństwa, "bo zawsze jakoś była obok", "bo nie było nikogo lepszego pod ręką". Wreszcie małżeństwa ze strachu: że zostaniemy sami, albo że tę drugą osobę za bardzo zranimy odmową. 

Na koniec zostawiłam sobie, według mnie, najsmutniejsze małżeństwa. Małżeństwa z powodu grzechu. Dziewczyna zaszła w ciążę, więc teraz wypada wziąć ślub. Związek, który powinien być najpiękniejszym w życiu, zawierany z powodu grzechu.

I tak sobie siedziałam i rozmyślałam i zadałam sobie jedno pytanie: Kto tu tak naprawdę jest nieucywilizowany?


Do felietonu to niepodobne, ale dziennikarska dusza daje o sobie znać. Cóż, mówią, że trening czyni mistrza! :)

Całusy.

2 komentarze:

  1. świetna notka... co do małżeństwa z grzechu to moi rodzice byli tego bliscy oczywiście od dawna mnie planowali ślub ale nie zdążyli sie pobrać przed wpadką... bywa. Co więcej notka jak zwykle cudowna i urzekająca. I jak zwykle nie pojawia mi się na tym fajnym pasku ;( Kochuuu ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie się to czytało, jak zresztą wszystkie Twoje notki :) Oglądałam już jakiś czas temu ten odcinek i też wtedy strasznie uderzyło mnie ta wypowiedź panny młodej... a piosenka faktycznie urzekająca ;D

    OdpowiedzUsuń