poniedziałek, września 26, 2011

148. Sto czterdzieści osiem.


Jej. Dziwnie się czuję pisząc cokolwiek na blogu po tak długiej przerwie.

Właściwie nie wiem, po co to robię. Przeglądałam stare notki, ale tak pobieżnie, w poszukiwaniu piosenkowych wspomnień. I jakoś tak zachciało mi się napisać. To były śmieszne czasy. W śmieszny sposób wyrażałam swoje uczucia - wszystko było takie tragiczne, bezsensowne, rozdzierające serce. Zespół Napięcia Przedmiesiączkowego był powodem dramatycznej notki, a chwilowa złość na siebie - wywodu o załamaniu nad własnym postępowaniem. Śmieszna byłam, ale i na swój sposób ujmująca. Pewnie za kilka lat to samo będę pisać, czy też tylko myśleć, o tym tekście, ale cóż.

W sumie to ciekawie tak przejrzeć tamte wpisy, bo widzę, że się zmieniam, że nie stoję w miejscu, że ewoluuję i to mnie niezmiernie raduje. Z drżeniem pisałam o tym, że chcę śpiewać, spełniać to marzenie. Teraz, choć wydaje mi się to wciąż nieco odrealnione, usiłuję założyć scholę, śpiewam z jakże sławnym Jakubem M., byłam na Kamuzo (Hubert!!!) i dumnie ogłaszam wszystkim, że moją pasją jest gra na gitarze i śpiew. Nie ogarniam tego, ale... to DZIEJE SIĘ NAPRAWDĘ!

Pisałam też o tym, że boję się być sobą, że boję się reakcji otoczenia... Mogę śmiało powiedzieć, że od tamtej pory uczyniłam krok milowy w drodze do siebie samej. Na pewno jestem pełna spontaniczności, której w zasadzie nie żałuję, choć czasami robię i gadam takie głupoty... (Patrz: jak poznałam Kontrabasistę.) Ale później i tak się z tego cieszę... że byłam sobą, że zareagowałam z serca, że nie ukrywałam tego, co we mnie... radości, ekscytacji, zachwytu... Wybucham czasem nieoczekiwanie z siedzącym gdzieś we mnie entuzjazmem, rzucam się na ludzi z uściskami, wykrzykuję: „Cieszę się tobą!”

Ale spoko, parę rzeczy się zgadza. Dalej, jak mi smutno, słucham przymulastych kawałków Hey, mam za dużo kosmetyków (ale i tak mniej niż wtedy!), spędzam sporo czasu przy kompie (ale również mniej niż wtedy i, przede wszystkim, kontroluję to!), chcę ogarniać i porządkować swoje życie. Mimo wszystko zmieniam się i to jest najlepsze, najpiękniejsze i tak w ogóle, to nie mogę się doczekać tego, co będzie ze mną za jakieś 10 lat. Ach.

1 komentarz:

  1. Alleluja i do przodu! ;DDD To co, idziesz ze mną na wokalistykę? ;> Moja refleksja: O! Ja też kiedyś byłam głupsza! "Boże, Ty znasz moją głupotę." Ps 69,6 ;D Pisała: Aga czaga xD

    OdpowiedzUsuń