niedziela, października 02, 2011

149. Trudny tydzień za mną!

Uff, jakoś przeżyłam ten tydzień.
 
Wcale nie był masakryczny z powodu szkoły czy czegoś tam. Po prostu moja Mama (uwaga, to zabrzmi zabawnie, a wcale takie nie było) spadła ze schodów, potłukła się tak, że przy odrobinie śmiechu czy kichnięciu tak ją bolały żebra, że płakała z bólu, więc, żeby tego było mało, przeziębiła się. (Polecam kaszel w takim stanie, naprawdę.) W związku z tym moje nieogarnięte życie musiało się chociaż odrobinę ogarnąć, myślę, że tutaj to Pan Bóg zadziałał i mój zdrowy rozsądek, chociaż właściwie rozum przecież też mam od Niego. Skakałam nad Mamą, biegałam z psem, latałam na Oazę, gdzieś po drodze zdarzyło mi się uczyć, ogólnie był to jeden z najcięższych tygodni w życiu (jak to brzmi, jakbym miała ze 100 lat, ale dobra). Na szczęście z Mamą już lepiej, więc będzie do przodu.

Mimo to cieszę się, że taki trudny tydzień przeżyłam, bo przekonałam się doświadczalnie (wcześniej wiedziałam to doskonale, ale w teorii), że jednak muszę się porządnie ogarnąć, ale, co więcej... przekonałam się, że ja lubię takie poukładane (oczywiście bez przesady) życie i że jednak jakiś tam względny w miarę możliwości porządek nie jest taki zły. W związku z tym zapisuję dosłownie wszystko (co zrobić, o czym i z kim porozmawiać, za co się pomodlić, o co kogo zapytać...) i w końcu nie zapominam o rzeczach ważnych (o rzeczach nieważnych też coraz rzadziej). Dużo też... myślę. Przemyślane sprawy są oswojone i przestają mnie denerwować. Wyżej wymieniona Mama mnie tego nauczyła - gdy czymś się denerwuję, dokładnie obmyślam tę sprawę i planuję (data, godzina, miejsce, okoliczności), jak ją rozwiążę. Ucisk w żołądku znika, a przychodzi tylko motywacja. To dla mnie ogromna ulga, zwykle takie "trudne sprawy" rozstrajały mnie, co dziwne, fizycznie.

Chcę jeszcze ogarnąć mój pokój pod względem porządkowym (to będzie trudne) i przyjrzeć się moim wydatkom - coś ostatnio mi się pieniądze rozpływają, a sama nie wiem, na co. No i oczywiście utrzymać ten stan układania rzeczywistości i doskonalić się w nim. Fajnie tak nie denerwować się, że o czymś zapomniałam. 

Oczywiście nie martwcie się - dalej jestem zakręconą Magdą, roztrzepaną i nieobliczalną, po prostu wprowadzam trochę porządku w moje życie, bo porządek daje spokój i jasność, a tego potrzeba, szczególnie wtedy, gdy chce się też spokoju i jasności w życiu duchowym. Dlatego to wszystko - żeby z duchem też było OK.

O, wiem, co jeszcze - muszę więcej czytać! Wiem, że Pan da (panda!) na to czas. I wiem, że tego też mi potrzeba.

Auf wiedersehen! (Och tak, językowo też się chcę rozwijać... chyba mój entuzjazm mnie zabije.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz